Przywództwo na wartościach chrześcijańskich!
To bardzo przewrotnie sformułowany temat. Dlaczego przewrotnie? Bo imputuje jakoby istniało przywództwo, które nie jest oparte na wartościach uznawanych przez chrześcijaństwo za fundamentalne.
Chrześcijaństwo jest relacją. To nie ideologia, to nie zestaw dogmatów, ale relacja człowieka z Bogiem i człowieka z drugim człowiekiem.
Przywództwo to wpływ, nie mniej, nie więcej, ale wpływ, za który jesteśmy gotowi wziąć odpowiedzialność. Nie da się realizować takiego wpływu bez relacji. Mamy więc pierwszą z wartości. Relacje! To one są istotą chrześcijaństwa i istotą przywództwa.
Jak jest inna wartość przywództwa? Oddanie ludziom, dostrzeganie ich wartości, szacunek dla nich. Lider to ten, kto potrafi troszczyć się o innych i widzi w drugim człowieku niezwykłą wartość. Co na to chrześcijaństwo? Czy drugi człowiek, jego podmiotowość, godność, wartość są chrześcijańską wartością? Pytanie retoryczne! Skoro Bóg umiłował ludzi tak bardzo, że oddał swojego Syna, to nader częstym przesłaniem biblijnym jest wołanie o uznawanie innych za ważniejszych od siebie. Mamy więc kolejną wartość, Godność Człowieka! Ważną dla przywództwa i chrześcijaństwa.
Jakie są jeszcze wartość ważne dla lidera? Miłość, wierność, pokora, służba. Bez żadnej z nich nie możemy mówić o chrześcijaństwie i nie można ich pominąć w przywództwie. Ś.P. Tadeusz Mazowiecki powiedział kiedyś, że wartości to nie to o czym się dyskutuje, ale takie w zgodzie, z którymi się żyje.
Bycie
liderem, przywódcą, który prawdziwie chce wywierać wpływ dla
dobra innych, a nie budowania swojego imperium, musi uwzględniać
to, co nazywamy chrześcijańskim wartościami. Wydaje się, że
współcześnie problem wcale nie dotyczy tego czy przywództwo może
być oparte na wartościach powszechnie uznawanymi za
chrześcijańskie. Problem leży w tym, że współcześnie i
chrześcijaństwo i przywództwo odeszło od swoich fundamentalnych
ideałów i stało się tylko wspomnieniem tego czym być
powinno.
Wartości są omawiane, ale nie wyznaczają
standardów postępowania. Dzisiaj chrześcijaństwo zbyt często
utożsamiane jest z taką czy inną instytucją. Zbyt często jest
zbiorem religijnych zachowań, a nie prawdziwej relacji z Bogiem i
innymi. Zbyt często ograniczone zostało to martwych czynności,
które tylko pozorują wiarę i to co fundamentalne. Podobnie jest z
przywództwem. Zbyt często jest dzisiaj narzędziem wykorzystywanym
do partykularnych celów grupy czy jednostki. Ludzie są
wykorzystywani do zrealizowania koncepcji mniej lub bardziej
charyzmatycznego „lidera”, którego poza osobistym sukcesem nie
bardzo interesuje dobro ludzi. Ludzie nie czują się ważni. To cel,
zadanie, staje się ważniejsze od nich.
Co więc znaczy
przywództwo oparte o wartości chrześcijańskie? To takie
przywództwo, w którym chrześcijańskie przestaje
być przymiotnikiem, a staje się podmiotem ludzkiego życia. To
takie, w którym prawdziwie
żyjemy tym w co wierzymy.
Bo tak jak nie da się chrześcijaństwa oderwać od miłości, tej
transcendentnej i tej naturalnej, tak i lider musi być, tym który
kocha ludzi ponad wszystko i mimo wszystko.