Dynamika Wpływu
Och, koniec lekcji! Nareszcie!
To był kolejna z tych trudnych. Nawet wiosenne słońce nie zmieniło złego nastroju i wrażenia z przeprowadzonych zajęć.
Gdy zaczynała pracę w szkole była przekonana, że to jest jej miejsce. Marzyła o byciu nauczycielką od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Wszystko to dzięki nauczycielce, wciąż utrzymuje z nią kontakt, która tak urzekła ją swoją osobą i sposobem podejścia do uczniów, że postanowiła być jak ona. Nic się nie zmieniło przez całą edukację. Studia zakończone z wyróżnieniem i całą lista pochwał podkreślające jej cechy dobrego pedagoga.
A tu pierwszy rok i… coraz częściej dopadają ją myśli, że może jednak się pomyliła. Przyczyną był, na pozór, mało widoczny uczeń. Nie wyróżniał się niczym specjalnym. Był w miarę dobrym uczniem. Nie najlepszym, ale też nie najgorszym. Zachowywał się według podobnego schematu. Niby grzeczny i zdyscyplinowany, a jednak potrafiący wprowadzić takie zamieszanie i destrukcje, że nie dało się prowadzić lekcji. Do tego chyba się uparł na nią, bo wymyślał coraz to nowe sposoby, aby dokuczyć nauczycielce. Robił to jednak z taką przebiegłością, że nie można było go ukarać, bo przecież nic wielkiego się nie stało. Jednak swoją postawą miał wpływ na całą klasę, potrafił zdominować wszystkich i sprawić, że podziw kolegów i koleżanek wzrastał.
W drodze do domu pomyślała, że odwiedzi już dawno nie widzianą „swoja panią” pod wpływem, której robi to co robi i jest tym kim jest. Być może ona poradzi. Odwiedziny przebiegły według ustalonego schematu, który tak bardzo lubiła. Herbata, ciastko, kilka luźnych uwag i pytanie; Jak ci idzie w pracy?
Opowiedziała ze szczegółami. Opowiedziała, że próbowała już wszystkiego. Opowiadała jak to pewnego dnia postanowiła, że będzie wzmacniała pozytywne zachowania i chłopca i całej klasy. Nagradzała więc aktywność, współpracę, uważność. Bo przecież najlepiej wpływa się poprzez wzmacnianie pozytywnych zachowań! Pomogło, ale na krótko. Spróbowała więc innego podejścia; zero tolerancji. Piętnowała i wskazywała nawet na najmniejsze uchybienie. Wyznaczała dodatkowe zadania, gdy nie byli zbyt uważni. Na każdy przejaw braku dyscypliny reagowała natychmiastowym wyproszeniem z klasy, ale to też nie pomogło. Było nawet gorzej.
Co robić? Chyba pozostaje tylko zrezygnować!
Na co doświadczona nauczycielka powiedziała, kochane dziecko; swój wpływ na innych kształtujesz poprzez to jak nagradzasz i promujesz zachowania innych. Nie było więc nic złego w wzmacnianiu pozytywnych postaw. Również wpływ kształtujemy poprzez to na co nie wyrażamy zgody, za co karcimy w ten czy inny sposób. Nie ma więc nic złego w tym, że chciałaś wyraźnie pokazać to, na co się nie zgadzasz w swojej klasie. Jednak zbyt często zapominamy, że nasz wpływ również kształtuje to co tolerujemy! Nasze ciche przyzwolenie na takie czy inne zachowania, słowa, decyzje, być może stanowią najistotniejszy element naszego wpływu.
Nie ma osoby, która by nie wywierała wpływu. Zazwyczaj dość jasno mamy zdefiniowane to co chcemy wzmacniać, promować, celebrować, nagradzać. Zazwyczaj równie mało kłopotów mamy z określeniem tego na co się nie zgadzamy, co spotka się z naszym sprzeciwem. Jednak niestety zbyt często największym obszarem, który determinuje nasz wpływ jest „szara strefa” cichej akceptacji i zgody na postawy i zachowania, które nie są pożądanymi, ale wciąż nie są naganne. To ta niezdefiniowana strefa determinuje nasz wpływ. Wpływamy poprzez to co celebrujemy. Również poprzez to co negujemy, ale również (a może przede wszystkim) poprzez to co tolerujemy.
Przykład z codzienności; zdecydowana większość ludzi jest za uczciwym życiem. Uczciwość jest wartością dla większości. Jednak w tym samy momencie zadziwiająco łatwo jest stać się bohaterem, który wie jak nie płacić podatków. Postawa relatywnego traktowania zasad i norm, prowadzi do destrukcji życia społecznego i wspólnotowego.
Inny przykład; wszyscy zgadzamy się z tym, że plotkowanie jest czymś złym. Jednak w tym samym czasie całkiem sporo czasu, w naszych rozmowach poświęcamy nieobecnym. Przyłapani na takim zachowaniu, oczywiście powiemy, że my tylko wymieniamy informacje. Piętnujemy złodziejstwo, kłamstwo, oszczerstwo, ale jednocześnie takich niezdefiniowanych obszarów w naszej codzienności wpływu jest całkiem sporo. W gruncie rzeczy to one wymagają naszego największego zaangażowania. Gdy coś jest w sposób oczywisty dobre, to jest dobre. Gdy jest w sposób oczywisty złe, to jest złe. Jednak, gdy wykracza poza takie jasne definicje staje się problemem i zmaganiem wpływu. Pamiętam jak przed wieloma laty, po jednym z moich wystąpień podeszła do mnie Pani w średnim wieku i powiedział, że bardzo jej się podobało jak z dużym zaangażowaniem wskazywałem na potrzebę bycia wyraźnym. Jak z determinacją akcentowałem konieczność bycia albo zimnym, albo gorącym, ale…, ale jej życie nie jest czarno-białe. Jest raczej szarą codziennością. Ta rozmowa nie dawał mi spokoju. Odkrywałem, że moje życie wcale nie jest czarno-białe, a jest raczej sekwencją wyborów, nadawaniem kierunku w jakim zmierzam.
Od tamtej rozmowy wiem, jak ważne jest, aby moja „szara strefa” była jak najbardziej zdominowana i określona przez to co uznane jest za dobre i wartościowe. Jak ważne jest, aby była pozbawiona „cichej akceptacji” rzeczy, które choć jeszcze nie całkiem złe, już nie są dobre.
Poruszając zagadnienie wpływu warto pamiętać, że wywieranie wpływu, tak naprawdę nie jest wyborem a naturalną cechą funkcjonowania każdego człowieka. Z tego więc powodu, aby wpływ był trwały i pełny, musi zawierać element nagradzania i promowania lub strofowania i braku zgody. Jednak być może najistotniejszym elementem pozostaje to co jest tolerowane i akceptowane.